zwyczajne - serdeczne rozmowy przy stole, życzenia, tańce, wspólny wyjazd do lasu, ognisko <br>- dla nich może być bardzo trudnym zadaniem, ale też dużym przeżyciem. Pamiętam, jak kiedyś na olbrzymiej, ogólnopolskiej AA-owskiej* imprezie podszedł do mnie wielkolud-górnik, nie pijący od trzech miesięcy. Przyjechał tam z grupą moich znajomych, starszych stażem trzeźwienia alkoholików ze Śląska. "Ania - szeptem powiedział mi do ucha, zginając się w pół - oni są tacy luźni, rozgadani, weseli.<br>Ja czuję się źle, nie wiem, jak się zachować. Powiedz, dlaczego?" Co mu mogłam poradzić? "Jasiu, poczekaj pół roku albo rok, pochodź do klubu, będziesz taki sam jak oni". Rzecz jasna