Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
na mnie z wysokiego nieba, a ja ze zgrozy dygotałem.
Po co mi było maczać palce w źródle tajemnic?
Po co było je mącić swoją ignorancją i głupotą?
Proś, póki czas, o przebaczenie.
Albo oszalejesz jak derwisz, który tknął palcem niedotykalne
źródło, ujrzawszy w nim odbicie gwiazd.
Pokłoń się po trzykroć, choćby jak zabobonne Słowianki przed
nowiem, prosząc o przychylność i łaskę.

Rób coś, zamiast trząść się w swoim zielonym chałacie i szczękać
zębami.
Zapłacisz za tę oliwkooką, aż twój cień będzie błagał o litość po
wszystkich zakamarkach ziemi i nigdy z trwogi nie sczeźnie!
Co ty wiesz o dybuku, co
na mnie z wysokiego nieba, a ja ze zgrozy dygotałem.<br> Po co mi było maczać palce w źródle tajemnic?<br> Po co było je mącić swoją ignorancją i głupotą?<br> Proś, póki czas, o przebaczenie.<br> Albo oszalejesz jak derwisz, który tknął palcem niedotykalne<br>źródło, ujrzawszy w nim odbicie gwiazd.<br> Pokłoń się po trzykroć, choćby jak zabobonne Słowianki przed<br>nowiem, prosząc o przychylność i łaskę.<br> &lt;page nr=214&gt;<br> Rób coś, zamiast trząść się w swoim zielonym chałacie i szczękać<br>zębami.<br> Zapłacisz za tę oliwkooką, aż twój cień będzie błagał o litość po<br>wszystkich zakamarkach ziemi i nigdy z trwogi nie sczeźnie!<br> Co ty wiesz o dybuku, co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego