początek... <br>Ewelina pomyślała, że tak oto kończą się jej marzenia, bo skąd nagle wziąć trzysta tysięcy, skoro Tadeusz zarabiał miesięcznie dwa, a ona była na jego utrzymaniu. Ale kiedy wyszli od majstra, powiedział:<br>- Trzysta tysięcy, to nie jest tak dużo. Sądziłem, że trzeba będzie zdobyć dwa razy więcej. <br>- A te trzysta mamy? - spytała. <br>- Mamy. <br>Następnego dnia wybrali się do Gromadzkiej Rady Narodowej, dość długo czekali na rozmowę z sekretarzem, bo on z kolei czekał na telefon z powiatu i tak był tym przejęty, że nie miał głowy do załatwiania interesantów. W końcu telefon zadzwonił, sekretarz odbył rozmowę z jakimś powiatowym kacykiem