Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 11
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
Gestapowiec otworzył bagażnik swojego opla. Ostatnia wybiegła ze sztucznym miodem.
- Ten miód to zostawcie dzieciom. Zbliżają się święta. Wesołych Świąt - zawołał i ze śmiechem wskoczył do samochodu. Jego rechot było słychać, aż zniknął za willą "Amico".
I teraz nerwy odmówiły już siostrom posłuszeństwa. Zaczął się płacz zbiorowy. Płakały siostry, płakały tulące się do nich dzieci. A my? My wiedzieliśmy, że skończył się dla nas jeden z etapów życia. Ruszyliśmy jak staliśmy z Zakopanego. Do mamy.

***

Od tamtych wydarzeń minęło dwadzieścia lat. Mój brat był pilotem linii pasażerskich w Anglii. A ja powoli układałem sobie życie. Po różnych zawirowaniach związanych z istnieniem
Gestapowiec otworzył bagażnik swojego opla. Ostatnia wybiegła ze sztucznym miodem.<br>- Ten miód to zostawcie dzieciom. Zbliżają się święta. Wesołych Świąt - zawołał i ze śmiechem wskoczył do samochodu. Jego rechot było słychać, aż zniknął za willą "Amico".<br>I teraz nerwy odmówiły już siostrom posłuszeństwa. Zaczął się płacz zbiorowy. Płakały siostry, płakały tulące się do nich dzieci. A my? My wiedzieliśmy, że skończył się dla nas jeden z etapów życia. Ruszyliśmy jak staliśmy z Zakopanego. Do mamy.<br><br>***<br><br>Od tamtych wydarzeń minęło dwadzieścia lat. Mój brat był pilotem linii pasażerskich w Anglii. A ja powoli układałem sobie życie. Po różnych zawirowaniach związanych z istnieniem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego