rogów. Roman przyspieszył kroku, bezceremonialnie odepchnął Kantarę od stołu i widząc, że Francuz pokazuje na jadłospisie pieczeń baranią, objaśnił szybko: - C'est le mouton... róti de mouton...<br>- Aa ouiiii... róti de mouton - ubawiony Francuz zwrócił się do żony - c'est vraiment comique... he, he...<br>Boryczko złym okiem spojrzał na Kantarę.<br>- Idźże, idźże, tumanie, szkoda, żeś jeszcze nie ryczał beee".<br>Kantara wybałuszył oczy.<br>- No, a jak im miałem wytłumaczyć?<br>Odebrawszy zamówienie od Francuzów, Roman odprowadził kolegę na bok.<br>- Słuchajże, jeśli nie umiesz po francusku ani po niemiecku, to nie idź do gości.<br>- Kiedy oni mnie sami wołali.<br>- To jeśli będą Niemcy, mów zawsze: "Ich