docent nie myśli, że ja to sam wymyśliłem. Ja te mądrości wyczytałem wczoraj w almanachu... do mego jutrzejszego reportażu... A teraz, panie Tuszy, na piwko wiosenne. <br>- Uścisnęli sobie rękę. <br>Hans jeszcze spojrzał na kurtkę popielatą Polaka, który oddalał się w stronę Gasthauzu. "Zajdę wpierw na plebanię". A tu wrzawa, chyba tuż za rogiem. Nie przeszedł połowy uliczki, kiedy ze skweru przed kościołem wypadł tłum wyrostków, na którego czele trzech dryblasów o łbach na nulkę. Przed zgrają biegł gówniarz z patykiem nad głową, na którym powiewała tlejąca szmata. Mijali Hansa, wywijali kijami, śmierdzieli spalenizną. <br>Przystanął i oparł się o mur. Poznali, że