Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
skrajem izby, wzdłuż ściany tam i z powrotem.
Bezmyślnie przysłuchiwał się gwarzącym rekrutom.
- Mnie tam to ich wojsko nie straszne! - przechwalał się któryś tonem zadzierzystego junactwa. - Choć to i dziesięć lat... a zawsze, co mondur, to nie kamizela!
- Głupiś!... Nie twój on będzie, ten mondur! A twojego tyle ino, co twardą pięścią pan kapral na gębę ci wyliczy!...
- To mi nie dziwne!... Ekonomska pięść nie leksza, którą znam dobrze...
- Wszystkie ony jednakie, wiadomo...
- Juści! - ozwał się głos zająkliwy z sąsiedniej gromadki. - Za mną żandarmy... przez trzy dni szukały...
słomę u strzechy zdarli... chałupę ze wszystkim skopali... a stodółkę, a stajnię, a
skrajem izby, wzdłuż ściany tam i z powrotem.<br>Bezmyślnie przysłuchiwał się gwarzącym rekrutom.<br>- Mnie tam to ich wojsko nie straszne! - przechwalał się któryś tonem zadzierzystego junactwa. - Choć to i dziesięć lat... a zawsze, co mondur, to nie kamizela!<br>- Głupiś!... Nie twój on będzie, ten mondur! A twojego tyle ino, co twardą pięścią pan kapral na gębę ci wyliczy!...<br>- To mi nie dziwne!... Ekonomska pięść nie leksza, którą znam dobrze...<br>- Wszystkie ony jednakie, wiadomo...<br>- Juści! - ozwał się głos zająkliwy z sąsiedniej gromadki. - Za mną żandarmy... przez trzy dni szukały...<br>słomę u strzechy zdarli... chałupę ze wszystkim skopali... a stodółkę, a stajnię, a
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego