co bądź uratowało skórę rządu, usłyszeli oficjalnie z ust rzecznika francuskiego, że "porządek panuje w Warszawie." Ponieważ zaś działania Polaków przynosiły Francji korzyści bez wysiłku czy kosztów, więc pogłaskano ich czasem i mogli usłyszeć parę słów nieoficjalnej sympatii. Tylko tyle - ale potrzebowali chociaż tego. Francuzi byli jedynymi ludźmi na tym twardym świecie, którzy odnosili się do nich z pewna sympatią, interesowali się, czasem doradzali, choć nie zawsze najlepiej. Gdzie uciekinierzy z kraju, najliczniej w czasie Wielkiej Emigracji, ale także przedtem i potem, mogli znaleźć schronienie - o ile oczywiście mieli pieniądze.<br>No i ostatecznie - wprawdzie to postępowa opinia światowa, mądrze zdyskontowana przez