nietrudno jest poddać druzgocącej krytyce i odrzucić. Jej myślowe uniki, brak samokrytycyzmu, pobożne intencje, wzniosłe powinności i samozadowolenie atakowano wielokrotnie (i często zasłużenie). Wśród niezadowolonych byli nieprzejednani krytycy, jak Piotr Sommer, Jan Walc, Rafał Grupiński. Byli młodzi poeci: Marcin Świetlicki, Marian Baran, Miłosz Biedrzycki - dosadnymi słowami lub prowokacyjnymi żartami ośmieszający twórczość poprzedników. Lecz byli i tacy jak Jerzy Kwiatkowski, Julian Kornhauser, Leszek Szaruga czy Marek Zaleski, którzy szukając przyczyn kryzysu literatury miotali się między odrzuceniem a zrozumieniem i przynajmniej częściowym rozgrzeszeniem. Ci ostatni wydają się sprawiedliwsi.<br> Nie jest, wbrew pozorom, łatwo opisać ani tym bardziej osądzić literaturę lat osiemdziesiątych - okresu wielkiej