Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
Przy cyplu była najwyraźniej płycizna, przykosa, nim woda sięgnęła koniom do brzuchów, konni wjechali w rzekę dość daleko.
- Dotrą na strzał - oceniła ponuro Milva. - Kryjcie się.
Strzały znowu zaświszczały, niektóre łomotnęły w deski. Ale odbijający od przykosy nurt szybko poniósł jednostkę w stronę ostrego zakrętu na prawym brzegu.
- Tera do tyk! - wezwał trzęsący się przewoźnik. - Żywo, lądujmy, nim nas bystrzyna porwie!
Nie było to takie łatwe. Prąd był wartki, woda głęboka, a prom wielki, ciężki i niezgrabny. Z początku w ogóle nie reagował na ich wysiłki, ale wreszcie tyki chwyciły mocniej dno. Wyglądało, że się uda, gdy Milva puściła nagle żerdź
Przy cyplu była najwyraźniej płycizna, przykosa, nim woda sięgnęła koniom do brzuchów, konni wjechali w rzekę dość daleko.<br>- Dotrą na strzał - oceniła ponuro Milva. - Kryjcie się.<br>Strzały znowu zaświszczały, niektóre łomotnęły w deski. Ale odbijający od przykosy nurt szybko poniósł jednostkę w stronę ostrego zakrętu na prawym brzegu.<br>- Tera do tyk! - wezwał trzęsący się przewoźnik. - Żywo, lądujmy, nim nas bystrzyna porwie!<br>Nie było to takie łatwe. Prąd był wartki, woda głęboka, a prom wielki, ciężki i niezgrabny. Z początku w ogóle nie reagował na ich wysiłki, ale wreszcie tyki chwyciły mocniej dno. Wyglądało, że się uda, gdy Milva puściła nagle żerdź
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego