No, co jest? Otwieraj pan! - odezwały się głosy, w tym głównie Sowińskiego.<br>Gdy jednak po mrocznym milczeniu i bezruchu kierowcy zorientowano się, iż to nie opieszałość, lecz umyślne działanie (czy raczej: zaniechanie), wybuchł tumult i zamęt. Pomstując i przeklinając ("Co za swołocz i bydło!") rzucono się w panice w kierunku tylnych drzwi, przez które wchodzili właśnie ostatni z wsiadających.<br>- Zamykaj! - wrzasnął kontroler obstawiający "rufę" do kapitana przy sterze.<br>Ozwał się syk automatu i pneumatyczne ramię pchnęło harmonię drzwi. Ich prasującej sile stawił jednakże opór rosły i krewki młokos, który akurat wsiadał, to znaczy, zdążył wcześniej, w ekstrawagancki sposób, umieścić na pierwszym stopniu