wciąż jeszcze naciska z całej siły guzik, a obok niego był już tylko jeden człowiek, cybernetyk Liwin. Winda stanęła i wyskakując z niej Rohan usłyszał najcieńszy, jaki można sobie wyobrazić, świst, którego wyższe rejestry, wiedział o tym, nie były już słyszalne dla ludzkiego ucha. Było to jakby jęknięcie wszystkich naraz tytanowych wiązań krążownika. Dopadł drzwi sterowni pojmując, że "Niezwyciężony" odpowiedział ogniem na ogień.<br>Ale też to był właściwie koniec potyczki. Przed ekranem, na jego pałającym tle stał czarny i wielki <orig>astrogator</>; górne światła były wygaszone - może umyślnie - a poprzez pręgi, biegnące z góry na dół ekranu, zamazujące całą płaszczyznę pola widzenia