po raz kolejny powtarzała różne zbawienne rady, przerażona, że o czymś zapomni. Stawały jej przed oczyma różne babki i prababki, które po polsku, litewsku, białorusku wyrażały swoje zgorszenie faktem, że dziewczynki jadą w nieznane, zupełnie same, nie pulmanem, lecz jak bydło po prostu, w dodatku w towarzystwie mężczyzn pachnących kiepskim tytoniem, nie dogolonych, spoconych, skłonnych do sprośnych żartów - przeklęte, zepsute czasy!<br><br>Babka Anna przyznawała, że dzieją się rzeczy nieprzystojne, ale nie umiała temu zaradzić. Gdy pociąg ruszył, bydlęce wagony zazgrzytały na zwrotnicach i potoczyły się, skrzypiąc, w stronę Wilczej Łapy, babka załamała ręce i przysięgła, że nigdy sobie tego nie daruje