Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
tymczasem słońce jasną swą głowę kładzie do zachodu i czerwonymi promieniami, jak morzem rubinów, zalewa całą okolicę. Starzec wpatrzył się suchym okiem w tę konającą pochodnię dnia i zamyślił głęboko, nie zważał więc na coraz to bliższy tętent, który dudnił po drodze. Nareszcie słońce ostatkiem promieni musnęło wyniosłą górę, a u stóp jej stanęło stado, a na jego czele dzielny Białonóżka.
Poczuł piękny rumak ojczystą zagrodę i obecność pana... więc zarży radośnie. Dosłyszał to Przybysław, ale nie wierzy swoim uszom, aż tu i Białonóżka w pędzie staje przed nim. Zerwał się starzec, przeciera oczy wątpiąc, czy śpi, czy czuwa. Lecz tak... Białonóżka
tymczasem słońce jasną swą głowę kładzie do zachodu i czerwonymi promieniami, jak morzem rubinów, zalewa całą okolicę. Starzec wpatrzył się suchym okiem w tę konającą pochodnię dnia i zamyślił głęboko, nie zważał więc na coraz to bliższy tętent, który dudnił po drodze. Nareszcie słońce ostatkiem promieni musnęło wyniosłą górę, a u stóp jej stanęło stado, a na jego czele dzielny Białonóżka. <br>Poczuł piękny rumak ojczystą zagrodę i obecność pana... więc zarży radośnie. Dosłyszał to Przybysław, ale nie wierzy swoim uszom, aż tu i Białonóżka w pędzie staje przed nim. Zerwał się starzec, przeciera oczy wątpiąc, czy śpi, czy czuwa. Lecz tak... Białonóżka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego