po odkryciu mojego zniknięcia, wychodzący do pracy sąsiad, który mnie znajdzie pod swymi drzwiami, postanowi podrzucić znajdę swojemu z kolei sąsiadowi z przeciwka i dopiero ten, wiedząc o moim przyjściu na świat, odda mnie moim zrozpaczonym rodzicom. W ten sposób powróciłbym pod dach rodzinny, jako podwójny podrzutek, co zapowiadałoby już u zarania żywota postać barwną, o niebanalnym życiorysie. Czy to jednak nie nazbyt obowiązujące dla autora tak wystartować na samym początku biografii w myśl zasady: zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie rośnie? Narazie więc - zamilcz, wyobraźnio! cyt fantazjo! Może skorzystam z was nieco później, w sposób mniej ostentacyjny. <br> Na to