Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
woda zaczęła spływać przez sito, jak z konewki, w otworze pod posadzką zachrobotało, szczur uciekał piszcząc.
W ciemności niewidoczne komary ulatywały nad nimi, przędąc rozedrgane głodem bzykanie, piekły ukłucia jak iskry z ogniska.
Porozumiewali się szeptem, bo echo pomnażało głosy pod beczkowatym stropem dawnej kaplicy. Gdy wracali, odchyliła się zasłona u sąsiada, ukazał się szczupły, łysiejący mężczyzna w paskowanej pidżamie.
- Niech się państwo nie krępują moją obecnością - skłonił głowę - skoro jesteśmy skazani na wspólny nocleg... Proszę postępować tak, jakby mnie nie było. Pokazałem się na dowód, że nie śpię.
- Jeszcze pan pracuje?
- Pełnia nie daje zasnąć. Ciągnie mnie na dwór, do
woda zaczęła spływać przez sito, jak z konewki, w otworze pod posadzką zachrobotało, szczur uciekał piszcząc.<br>W ciemności niewidoczne komary ulatywały nad nimi, przędąc rozedrgane głodem bzykanie, piekły ukłucia jak iskry z ogniska.<br>Porozumiewali się szeptem, bo echo pomnażało głosy pod beczkowatym stropem dawnej kaplicy. Gdy wracali, odchyliła się zasłona u sąsiada, ukazał się szczupły, łysiejący mężczyzna w paskowanej pidżamie.<br>- Niech się państwo nie krępują moją obecnością - skłonił głowę - skoro jesteśmy skazani na wspólny nocleg... Proszę postępować tak, jakby mnie nie było. Pokazałem się na dowód, że nie śpię.<br>- Jeszcze pan pracuje?<br>- Pełnia nie daje zasnąć. Ciągnie mnie na dwór, do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego