Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
podróż obiecuje. Bawi go brutalność smolucha z garażu. On taki sam".
Polak udaje, że nie patrzy. "Zamyślił się belfer".
- Panie docencie, pan przyjdzie dziś na wieczorne nabożeństwo?
- Chyba tak, a pan?
- Ja... ja raczej nie, bo teraz idę na spektakl dla nastolatków. Odwalę doroczny obowiązek grzesznika... A ta dzieciarnia to ubaw na sto trzy; z biblijnej mordowni, z przybijania tępymi gwoźdźmi do krzyża... wyszła disnejowska pląsanina wokół kolorowych papierów. Opiszę to grzecznie... te chałturę poczciwej Zofii... religijną i profilaktyczną... bo te podlotki "jerozolimskie" wolą na razie się mizdrzyć do telewizji niż w tej olszynie w doktora się zabawiać.
Rozeszli się przed
podróż obiecuje. Bawi go brutalność smolucha z garażu. On taki sam". <br>Polak udaje, że nie patrzy. "Zamyślił się belfer". <br>- Panie docencie, pan przyjdzie dziś na wieczorne nabożeństwo? <br>- Chyba tak, a pan? <br>- Ja... ja raczej nie, bo teraz idę na spektakl dla nastolatków. Odwalę doroczny obowiązek grzesznika... A ta dzieciarnia to ubaw na sto trzy; z biblijnej mordowni, z przybijania tępymi gwoźdźmi do krzyża... wyszła disnejowska pląsanina wokół kolorowych papierów. Opiszę to grzecznie... te chałturę poczciwej Zofii... religijną i profilaktyczną... bo te podlotki "jerozolimskie" wolą na razie się mizdrzyć do telewizji niż w tej olszynie w doktora się zabawiać. <br>Rozeszli się przed
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego