trwożliwie. - Co z wami będzie?<br>Stał bez słowa, jak uderzony młotem, dopiero teraz go dosięgło pod samo serce.<br>Odwrócił się z niechęcią, po brzegi wypełniony gorzkością, pochwycił jej spojrzenie, litość i dobroć, jakby ona znała, miała za sobą taką próbę i dotykając własnych blizn, pragnęła go podtrzymać, szepnąć - widzisz: jem, ubieram się, pracuję, chyba żyję.<br>Gdy zabębnił pięściami w pancerne drzwi, czuł dotkliwy skurcz w brzuchu, jaki miewał w czasie wojny przed natarciem. Dostało mnie - powracał w nim refren żałobny - ale mnie dostało.<br>Drzwi uchyliły się pomału, bił zza nich dym, jakby się wewnątrz paliło, ale zobaczywszy na stole blaszane pudełko pełne