Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Metropol
Nr: 03.12
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2001
u nas nie bywało - dokładnie tak samo jak prostytutek w Moskwie. Ale wracam z zakupów z wrażeniem, że jednak w komunizmie sklepy tak nie śmierdziały. Dworce też nie. I w barach mlecznych było schludniej, choć kartki z opieki społecznej realizowano nawet w barze o dumnej nazwie "Szwajcarski", który ongiś żywił ubogich lektorów KC PZPR a teraz niezamożnych maklerów giełdowych.
Z niedowierzaniem czytałem powieść "Wniebogłosy", zaczynającą się od zdania: nasz dom z pokolenia na pokolenia chodził na żebry. Brałem tę arcymądrą metaforę ledwie za dokument z czasów koszmarnej sanacji, gdy zapałkę dzielono na czworo - ale inaczej niż w komunie - każda część się
u nas nie bywało - dokładnie tak samo jak prostytutek w Moskwie. Ale wracam z zakupów z wrażeniem, że jednak w komunizmie sklepy tak nie śmierdziały. Dworce też nie. I w barach mlecznych było schludniej, choć kartki z opieki społecznej realizowano nawet w barze o dumnej nazwie "Szwajcarski", który ongiś żywił ubogich lektorów KC PZPR a teraz niezamożnych maklerów giełdowych.<br>Z niedowierzaniem czytałem powieść "Wniebogłosy", zaczynającą się od zdania: nasz dom z pokolenia na pokolenia chodził na żebry. Brałem tę arcymądrą metaforę ledwie za dokument z czasów koszmarnej sanacji, gdy zapałkę dzielono na czworo - ale inaczej niż w komunie - każda część się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego