rozeźlony Wójcik odpalił bez chwili wahania: <q>"Typ urzędniczyny wojskowego, który przehandlował 13 maja 1926 r. swój honor (o ile miał ten balast), nie jest w stanie nikogo obrazić ani nie ma prawa obrażać się. Najlepiej nie prowokować społeczeństwa otwartymi listami, to nie wywoła się reakcji. Świstek wasz, jako wymowne świadectwo ubóstwa moralnego i intelektualnego, zwracam"</>.<br>Potraktowany tak haniebnie pułkownik poczuł się obrażony i wysłał do Wójcika dwóch oficerów, aby go wyzwać na pojedynek; tak przynajmniej twierdzili obaj na procesie. Wójcik z kolei i jego żona, zeznająca jako świadek, utrzymywali stanowczo, że oficerowie, wdarłszy się do mieszkania o szóstej rano, chcieli go