Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
Heleny Ł. Zauważyła, że drzwi są wyrwane z zawiasów. Tknęło ją, że babci (tak ją wszyscy nazywali) mogło się stać coś złego. Zawsze krzątała się po podwórku, karmiła kury, sprzątała, a dzisiaj - cisza. Skrzyknęła ojca i sąsiada, poszli zobaczyć, co z babcią.
Wewnątrz rozlatującej się chaty panował bałagan, zawartość szafy ubraniowej wymieszana była na podłodze z mąką, cukrem i kromkami suszonego chleba. W dużej izbie leżały na sofie zakrwawione zwłoki gospodyni z roztrzaskaną głową. Lekarz stwierdził później, że śmierć nastąpiła natychmiast, w wyniku bardzo silnych ciosów, zadanych tępym narzędziem.
4 marca 1997 roku cała Jabłoń oniemiała ze zgrozy. Zabójstwo Heleny Ł
Heleny Ł. Zauważyła, że drzwi są wyrwane z zawiasów. Tknęło ją, że babci (tak ją wszyscy nazywali) mogło się stać coś złego. Zawsze krzątała się po podwórku, karmiła kury, sprzątała, a dzisiaj - cisza. Skrzyknęła ojca i sąsiada, poszli zobaczyć, co z babcią.<br>Wewnątrz rozlatującej się chaty panował bałagan, zawartość szafy ubraniowej wymieszana była na podłodze z mąką, cukrem i kromkami suszonego chleba. W dużej izbie leżały na sofie zakrwawione zwłoki gospodyni z roztrzaskaną głową. Lekarz stwierdził później, że śmierć nastąpiła natychmiast, w wyniku bardzo silnych ciosów, zadanych tępym narzędziem.<br>4 marca 1997 roku cała Jabłoń oniemiała ze zgrozy. Zabójstwo Heleny Ł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego