Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
zgrabne domy na niemiecką modłę, gospodarowali. Zjeżdżali się potem wszyscy na śluby, chrzciny i pogrzeby. Z dzieciństwa zostały mi strzępy wspomnień z takiego wyjazdu: wstawanie przed świtem, moszczenie siedziska wozu workiem ze słomą, klepotanie kopyt Hansa po asfalcie, kiedy wóz niespiesznie toczył się zadrzewioną szosą w dół rzecznej doliny. Tłum ubranych w odświętną czerń ludzi, szorstkie policzki jakiegoś ogorzałego wąsacza, który całował mnie na powitanie...
- No to jak nie żyje i jest pochowany, to co on tu robi? - moja praktyczna kuzynka czekała na wnioski.
- Rany boskie, powinienem zadzwonić do biura! - olśniło mnie. - Już dziesiąta, a oni nawet nie wiedzą, gdzie mnie
zgrabne domy na niemiecką modłę, gospodarowali. Zjeżdżali się potem wszyscy na śluby, chrzciny i pogrzeby. Z dzieciństwa zostały mi strzępy wspomnień z takiego wyjazdu: wstawanie przed świtem, moszczenie siedziska wozu workiem ze słomą, &lt;orig&gt;klepotanie&lt;/&gt; kopyt Hansa po asfalcie, kiedy wóz niespiesznie toczył się zadrzewioną szosą w dół rzecznej doliny. Tłum ubranych w odświętną czerń ludzi, szorstkie policzki jakiegoś ogorzałego wąsacza, który całował mnie na powitanie...<br>- No to jak nie żyje i jest pochowany, to co on tu robi? - moja praktyczna kuzynka czekała na wnioski.<br>- Rany boskie, powinienem zadzwonić do biura! - olśniło mnie. - Już dziesiąta, a oni nawet nie wiedzą, gdzie mnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego