Typ tekstu: Książka
Autor: Nowak Tadeusz
Tytuł: Półbaśnie
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1976
ręce bez ich wiedzy i wyraźnego wewnętrznego przyzwolenia sięgają po sąsiedzką kurę cieplaszącą się w ogródku, po buty co tylko wyglancowane stojące na okiennym parapecie, po pęto kiełbasy wyglądające na świat z okienka komory.

I nie ma takiej siły, takich więzów konopnych, żelaznych paści, które by potrafiły spętać te ręce, uchronić je od grzechu.
Gdy byłem dzieckiem, widziałem takiego złodzieja leżącego krzyżem przed wielkim ołtarzem i modlącego się nie do Boga, ale do rąk swoich rozłażących się jak wszy, bez jego wiedzy i przyzwolenia, po cudzym mieniu.
Ludzie zebrani w kościele nie pluli na niego, nie szydzili zeń, nie próbowali kopnąć
ręce bez ich wiedzy i wyraźnego wewnętrznego przyzwolenia sięgają po sąsiedzką kurę cieplaszącą się w ogródku, po buty co tylko wyglancowane stojące na okiennym parapecie, po pęto kiełbasy wyglądające na świat z okienka komory.<br> &lt;page nr=24&gt;<br> I nie ma takiej siły, takich więzów konopnych, żelaznych paści, które by potrafiły spętać te ręce, uchronić je od grzechu.<br> Gdy byłem dzieckiem, widziałem takiego złodzieja leżącego krzyżem przed wielkim ołtarzem i modlącego się nie do Boga, ale do rąk swoich rozłażących się jak wszy, bez jego wiedzy i przyzwolenia, po cudzym mieniu.<br> Ludzie zebrani w kościele nie pluli na niego, nie szydzili zeń, nie próbowali kopnąć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego