Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
i ukazujac dziurawe podeszwy. Biegliśmy za nim, pozostawiając daleko w tyle małego Kukurydzę.

33. WSPOMNIENIE

Życie w Kijowie wydawało mi się bujne, a nawet dostatnie. Krótki pobyt w Lublinie pozostawił rysę na moim sercu i myśl o tych minionych dniach była przepojona goryczą. Pamiętam, jak po wyjeździe, a raczej po ucieczce ojca z Nowych Sokolników, zamieszkaliśmy we troje - matka, Krysia i ja, u doktora Jakuba w oficynie nad Łowatią. Dwa pokoje i strych zawalone były naszymi meblami, książkami, całym dobytkiem...

Nie wychodziliśmy do miasta, gdzie buszowała "czarna sotnia", a pogromowe hasło: "Bij Żydów i Polaków" napełniało trwogą spokojnych mieszkańców.

Pewnego popołudnia
i ukazujac dziurawe podeszwy. Biegliśmy za nim, pozostawiając daleko w tyle małego Kukurydzę.<br><br>&lt;tit&gt; 33. WSPOMNIENIE&lt;/&gt;<br><br>Życie w Kijowie wydawało mi się bujne, a nawet dostatnie. Krótki pobyt w Lublinie pozostawił rysę na moim sercu i myśl o tych minionych dniach była przepojona goryczą. Pamiętam, jak po wyjeździe, a raczej po ucieczce ojca z Nowych Sokolników, zamieszkaliśmy we troje - matka, Krysia i ja, u doktora Jakuba w oficynie nad Łowatią. Dwa pokoje i strych zawalone były naszymi meblami, książkami, całym dobytkiem...<br><br>Nie wychodziliśmy do miasta, gdzie buszowała "czarna sotnia", a pogromowe hasło: "Bij Żydów i Polaków" napełniało trwogą spokojnych mieszkańców.<br><br>Pewnego popołudnia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego