zaufania, bo będzie mnie to gryzło, co kuracji na pewno nie pomoże, oj nie. A poza tym... <br>Niebywale przykro jest jej nawet słuchać moich zdeterminowanych deklaracji o chęci wyjścia, o rezygnacji z klinicznego leczenia. Jakże wyraźnie przemawiają tu niebezpiecznie destruktywne uczucia, takie jak zagubienie, rozpacz i strach. Będzie ze mną uczciwa. Jeśli za wszelką cenę będę chciała opuścić klinikę, istnieje taka możliwość. Nie ma ostatecznego zobowiązania czy jakiegokolwiek przymusu. Czy zdaję sobie jednak sprawę, czym ryzykuję, do czego mogłabym doprowadzić? Już raz i to niedawno wyszłam ze szpitala z własnej inicjatywy, na własną prośbę i sama muszę uznać, że stanowczo za