Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
ostrzegający okrzyk, gdy spada kamień, czasem urwane w pół przekleństwo, gdy bambus dogina cię do skały. Nikłe światło latarek czołowych, charakterystyczny zapach płonących pochodni i pilnowanie kolejki, by w porę zmienić kolegów pracujących ciężko pod bambusem. Potem, jeśli to jest znoszenie rannego, ta z niczym nie dająca się porównać radość uczestniczenia w zbiorowym działaniu podporządkowanym jednemu celowi - uratować. Tego określenia nie używa się zresztą w potocznej rozmowie - "klienta" się "znosi". Po prostu. I nikt też nie mówi o działaniu zespołowym - to jest samo przez się zrozumiałe. A jednak, mimo oschłości w wyrażaniu uczuć, każdy z ratowników czuje się kimś lepszym, kimś
ostrzegający okrzyk, gdy spada kamień, czasem urwane w pół przekleństwo, gdy bambus dogina cię do skały. Nikłe światło latarek czołowych, charakterystyczny zapach płonących pochodni i pilnowanie kolejki, by w porę zmienić kolegów pracujących ciężko pod bambusem. Potem, jeśli to jest znoszenie rannego, ta z niczym nie dająca się porównać radość uczestniczenia w zbiorowym działaniu podporządkowanym jednemu celowi - uratować. Tego określenia nie używa się zresztą w potocznej rozmowie - "klienta" się "znosi". Po prostu. I nikt też nie mówi o działaniu zespołowym - to jest samo przez się zrozumiałe. A jednak, mimo oschłości w wyrażaniu uczuć, każdy z ratowników czuje się kimś lepszym, kimś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego