włosami i nawet nie złożywszy ukłonu, zaczął głośno mówić:<br>- Wasza królewska mość, jestem dziennikarzem, to znaczy, że piszę gazety. Już od miesiąca staram się dostać na audiencję, a oni mnie nie wpuszczają. Ciągle mówią: "Jutro, jutro", a potem mówią, że król jest zmęczony, i znów każą przyjść jutro. Aż dziś udałem, że jestem ojcem jednego dziecka; myślałem, że może prędzej się dostanę. Ale lokaje mnie poznali i znów nie chcieli wpuścić. A ja mam bardzo ważną sprawę, a nawet parę spraw i jestem pewien, że wasza królewska mość zechce mnie wysłuchać.<br>- Dobrze - powiedział Maciuś - niech pan zaczeka, aż załatwię dzieci, bo