Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
do surduta,
Szukał zaklęć w księdze grubej,
Coraz nowe robił próby,

Wreszcie zgrzytnął, gwizdnął, cmoknął
I wyskoczył w mrok przez okno.
Co z nim stało się - nikt nie wie.
Był podobno w Sochaczewie,
Ktoś go widział, jak w Piotrkowie
Na jarmarku stał na głowie,
Potem zjawił się w Prabutach
I udawał tam koguta.

Inni mówią, że w Jaworze
Zjadał szkło i łykał noże,
A znów inni, że w Będzinie
Popisywał się na linie.

Gdzie jest prawda - nie wiem. Tu się
Kończą wieści o Fikusie.

Jeśli jeszcze coś usłyszę,
Zaraz dalszy ciąg dopiszę.
Może wierszem, może prozą,
I przekażę wnet Dwikozom.
Niech
do surduta,<br>Szukał zaklęć w księdze grubej,<br>Coraz nowe robił próby,<br><br>Wreszcie zgrzytnął, gwizdnął, cmoknął<br>I wyskoczył w mrok przez okno.<br>Co z nim stało się - nikt nie wie.<br>Był podobno w Sochaczewie,<br>Ktoś go widział, jak w Piotrkowie<br>Na jarmarku stał na głowie,<br>Potem zjawił się w Prabutach<br>I udawał tam koguta.<br><br>Inni mówią, że w Jaworze<br>Zjadał szkło i łykał noże,<br>A znów inni, że w Będzinie<br>Popisywał się na linie.<br><br>Gdzie jest prawda - nie wiem. Tu się<br>Kończą wieści o Fikusie.<br><br>Jeśli jeszcze coś usłyszę,<br>Zaraz dalszy ciąg dopiszę.<br>Może wierszem, może prozą,<br>I przekażę wnet Dwikozom.<br>Niech
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego