do surduta,<br>Szukał zaklęć w księdze grubej,<br>Coraz nowe robił próby,<br><br>Wreszcie zgrzytnął, gwizdnął, cmoknął<br>I wyskoczył w mrok przez okno.<br>Co z nim stało się - nikt nie wie.<br>Był podobno w Sochaczewie,<br>Ktoś go widział, jak w Piotrkowie<br>Na jarmarku stał na głowie,<br>Potem zjawił się w Prabutach<br>I udawał tam koguta.<br><br>Inni mówią, że w Jaworze<br>Zjadał szkło i łykał noże,<br>A znów inni, że w Będzinie<br>Popisywał się na linie.<br><br>Gdzie jest prawda - nie wiem. Tu się<br>Kończą wieści o Fikusie.<br><br>Jeśli jeszcze coś usłyszę,<br>Zaraz dalszy ciąg dopiszę.<br>Może wierszem, może prozą,<br>I przekażę wnet Dwikozom.<br>Niech