w kierunku mężczyzny, zrozumiał, że to nie wybawca, lecz kat - wyjmował zza pazuchy siekierę... Napastnik rzucił w niego siekierą, nie trafił. Odbiła się od drzwi, upadła na podłogę.<br>Dariusz T. skoczył na schody i zaczął biec na pierwsze piętro, przerażenie dodało mu sił. Mężczyzna dopadł go na ostatnim schodku i uderzył siekierą w plecy. Dariusz T. upadł. Kiedy napastnik brał zamach, żeby znów uderzyć, został obezwładniony przez policjantów, którzy szybko otrząsnęli się z gazowej niemocy. Z kieszeni wypadł mu nóż.<br>Uratowali życie czterokrotnemu zabójcy właściwie po raz drugi. Gdyby po rozprawie, jak nakazują przepisy, założyli mu kajdanki, prawdopodobnie padłby pod ciosami