jest a-dialogiczny, że toczą się w nim jakby dwa monologi. Zgoda tak jest, ale przecież innym on być nie może, skoro dialog zakłada przynajmniej consensus co do akceptowanych środków dowodowych, a tego consensusu właśnie brak. Wbrew temu, co mówi Roman Zimand, nie sądzę, by był to "chwyt" literacki, mający udobitnić dramatyczność sytuacji. Rozumiem to jako konsekwencje <page nr=20> zajmowanego stanowiska.<br> Ks. Salij przywołał przykład kobiety, która zajęła się Heleną Keller. Myślę, że opis tego zachowania, jak każdego zachowania, sprowadza się do stwierdzenia, że kobieta ta miała pewne przekonania religijne, etyczne, że żywiła pewne przeświadczenia pragmatyczne i działała zgodnie z nimi. Inaczej mówiąc