Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
krew zalała. Znaleźli sobie cmentarz. Znowu noc zarwana.
Kajaki pociągnął Krywkę za rękaw.
- Kikuj, jakiś portfel leży.

Jeśliby to choć trochę pomogło, wykonałbym podkop pod jej podłogę. W zimowe noce marzyłem, aby stać się niewidzialnym. Dla niej agrafką wydrapałem sobie z nosa pieg; los tak zrządził, że na tym miejscu uformował się z czasem nowy, wielekroć potężniejszy.
Gdy w duszy mojej zagościł pierwszy wirus uczucia, byłem od niej niższy o pół głowy. Wyobraźcie sobie męki człowieka tak upośledzonego! Oszukiwałem. Chodziłem przy niej na palcach, do butów wkładałem zwinięte gazety, prostowałem plecy, aż mi w szyi trzeszczało. Doganiałem ją z trudem centymetr po
krew zalała. Znaleźli sobie cmentarz. Znowu noc zarwana.<br>Kajaki pociągnął Krywkę za rękaw.<br>- Kikuj, jakiś portfel leży.<br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br>Jeśliby to choć trochę pomogło, wykonałbym podkop pod jej podłogę. W zimowe noce marzyłem, aby stać się niewidzialnym. Dla niej agrafką wydrapałem sobie z nosa pieg; los tak zrządził, że na tym miejscu uformował się z czasem nowy, wielekroć potężniejszy.<br>Gdy w duszy mojej zagościł pierwszy wirus uczucia, byłem od niej niższy o pół głowy. Wyobraźcie sobie męki człowieka tak upośledzonego! Oszukiwałem. Chodziłem przy niej na palcach, do butów wkładałem zwinięte gazety, prostowałem plecy, aż mi w szyi trzeszczało. Doganiałem ją z trudem centymetr po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego