Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
cegieł, podsypane ziemią, świadczy o tym, że ludzie mają czas. Powstanie już nie ginie w łomocie walki, zmaga się z nieuchronną śmiercią z ran, wyczerpania.
- Szkopy bezczelne: "Ty widzisz i nie grzmisz..." - Jerzy ogląda stanowisko ogniowe erkaemu, z którym nosi się teraz Olo. Na framugach okien Muzeum Narodowego, w którym ufortyfikowali się Niemcy, widzi ułożone systematycznie pomidory.
- Aha, dochodzą na słońcu... - pokwitował uwagę Olo i spojrzał pytająco na Jerzego.
- Daj no na chwilę lornetkę.
Sam zdjął rzemyk z szyi kolegi i jął łapczywie wpatrywać się w okna. - Nadają się na sałatkę. Wal... - zachęcił Jerzy.
Oczy Ola zachodziły łzami z wysiłku: ubzdurał
cegieł, podsypane ziemią, świadczy o tym, że ludzie mają czas. Powstanie już nie ginie w łomocie walki, zmaga się z nieuchronną śmiercią z ran, wyczerpania.<br>- Szkopy bezczelne: "Ty widzisz i nie grzmisz..." - Jerzy ogląda stanowisko ogniowe erkaemu, z którym nosi się teraz Olo. Na framugach okien Muzeum Narodowego, w którym ufortyfikowali się Niemcy, widzi ułożone systematycznie pomidory.<br>- Aha, dochodzą na słońcu... - pokwitował uwagę Olo i spojrzał pytająco na Jerzego.<br>- Daj no na chwilę lornetkę.<br>Sam zdjął rzemyk z szyi kolegi i jął łapczywie wpatrywać się w okna. - Nadają się na sałatkę. Wal... - zachęcił Jerzy.<br>Oczy Ola zachodziły łzami z wysiłku: ubzdurał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego