pojazd radiowy. Wraz z innymi, w świetle kierowanych pospiesznie reflektorów, <page nr=117> pobiegł naprzeciw jadącej maszynie. Nim zatrzymała się na dobre, wyskoczył z niej człowiek w podartym kombinezonie, z twarzą tak umazaną błotem i krwią, że nie poznał go, dopóki tamten się nie odezwał.<br>- Gaarb - jęknął, chwytając uczonego za ramiona, i nogi ugięły się pod nim. Przyskoczyli inni, podparli go, wołając:<br>- Co się stało?! Gdzie tamci...?<br>- Nie... ma... już... tamtych... nikogo... - wyszeptał Rohan i zwisł im w rękach, zemdlony.<br>Około dwunastej w nocy udało się lekarzom przywrócić mu przytomność. Leżąc pod aluminiową osłoną baraku, w namiocie tlenowym, opowiedział to, co w pół godziny