szliśmy środkiem chodnika, śpiewając:<br><br>Więc nie bądź zła na mnie, dzieweczko,<br>i powiedz, jeśli masz żal...<br>Twarz twoja jest jak słoneczko,<br>z różową nadzieją patrz w dal...<br><br>i my, ja i Hermie, patrzyliśmy z różową nadzieją w dal, choć tak naprawdę nie wiedzieliśmy, jak ułożą się klocki w naszej wieczornej układance: miałam i miałem wybór, ale jedno tylko było pewne: że jutro rozstaniemy się z tym miastem, z kamiennymi lwami przy wejściu na most nad Tygrysem, z małpeczkami, ale czy rozstanę się z nimi jako jedna z nich, Hermie, czy jako Andy, jak mnie nazywały, usłyszę na pożegnanie te, a nie