Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
nic piękniejszego niż smakowanie potraw własnymi rękoma. Nie wiedziałam, czy zaakceptuje to mój przyjaciel. W tym wypadku zdałam się jedynie na siebie. W lodówce mroziło się dobre gatunkowo wino musujące. Z kupna oryginalnego szampana zrezygnowałam, bo był za drogi. Liczyłam, że z dobrym winem pod pachą pojawi się również mój ukochany. I nie pomyliłam się. Włożyłam ulubioną sukienkę, niekrępującą ruchów, w końcu mieliśmy wspólnie jeszcze coś upichcić.
Nie zapomniałam również o łóżku, w którym miała się zakończyć nasza uczta. Chciałam, żeby nasze ciała spotkały się w białej pościeli. O zgrozo! Okazało się, że to wcale nie było takie proste. Obszukałam masę
nic piękniejszego niż smakowanie potraw własnymi rękoma. Nie wiedziałam, czy zaakceptuje to mój przyjaciel. W tym wypadku zdałam się jedynie na siebie. W lodówce mroziło się dobre gatunkowo wino musujące. Z kupna oryginalnego szampana zrezygnowałam, bo był za drogi. Liczyłam, że z dobrym winem pod pachą pojawi się również mój ukochany. I nie pomyliłam się. Włożyłam ulubioną sukienkę, niekrępującą ruchów, w końcu mieliśmy wspólnie jeszcze coś upichcić.<br>Nie zapomniałam również o łóżku, w którym miała się zakończyć nasza uczta. Chciałam, żeby nasze ciała spotkały się w białej pościeli. O zgrozo! Okazało się, że to wcale nie było takie proste. Obszukałam masę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego