wręcza nam całkiem dużą flaszeczkę opatrzoną etykietą z rosyjskim napisem: "Zubrowka",<br>i już na miejscu przechylamy ją kolejno do ust, krztusimy się, ale stwierdzamy, że wódka, choć mocna, to wcale niezła, a mnie przypomina się spirt pity w Paninie z Ludką i moją drugą mamą, Marusią, i bieriezowka, której spróbowaliśmy ukradkiem wraz z Anią w noc wiedźm,<br>i wesoło wychodzimy z cienia na smaganą słońcem ulicę, ale nic to: do upałów przyzwyczailiśmy się szybko, a w suchym powietrzu płaskowyżu nawet nie pociliśmy się, i nie bez zgody właściciela wspinamy się na przejeżdżającą obok arbę o wysokich kołach, zaprzężoną w siwego osiołka