Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
Trawka, na co czekasz? No idź, idź. Jeszcze cię nie widziałem w skali makro z detalami - zachichotał, choć był to chichot już niezdrowy, brudny, mroczny jak krzaczaste brwi Bela-Belowskiego.
Bo na scenie rzeczywiście działa się jakaś obscena. Rewia fizyczności w multimedialnej aurze. Trawka milczała speszona - zwiesiwszy ciężko głowę, obserwowała ukradkiem widowisko. Zygmunt zaczął się wiercić na swoim krzesełku - większość krzesełek zaczęła skrzypieć, nie tylko jego. Było w tym coś z pornografii, o tyle dręczącej i nie do zniesienia, że ukrytej, dwuznacznej. I ta mieszanka - wstyd jednych kobiet, obojętność i zarazem wyzywająca determinacja innych.
- Dlaczego? Dlaczego? - spytał w ciemność Zygmunt.
Dlaczego
Trawka, na co czekasz? No idź, idź. Jeszcze cię nie widziałem w skali makro z detalami - zachichotał, choć był to chichot już niezdrowy, brudny, mroczny jak krzaczaste brwi Bela-Belowskiego.<br>Bo na scenie rzeczywiście działa się jakaś obscena. Rewia fizyczności w multimedialnej aurze. Trawka milczała speszona - zwiesiwszy ciężko głowę, obserwowała ukradkiem widowisko. Zygmunt zaczął się wiercić na swoim krzesełku - większość krzesełek zaczęła skrzypieć, nie tylko jego. Było w tym coś z pornografii, o tyle dręczącej i nie do zniesienia, że ukrytej, dwuznacznej. I ta mieszanka - wstyd jednych kobiet, obojętność i zarazem wyzywająca determinacja innych.<br>- Dlaczego? Dlaczego? - spytał w ciemność Zygmunt.<br>Dlaczego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego