dzień donos gryzmolę,<br>a choć nie jest już w rymy oprawny,<br>lecz pułkownik mnie chwali,<br>nawet awans mi dali<br>i powoli znów staję się sławny!<br><br>Już ustały kul świsty,<br>teraz groźne są listy<br>i pokątne gęganie Gęgaczy.<br>Co dzień mknę więc do Snoba'',<br>by się im przypodobać<br>i, co knują, ukradkiem zobaczyć.<br><br>Ach, panie pułkowniku!<br>Będzie znów wiele krzyku,<br>bo szykują nam spisek Gęgacze!<br>Wielki bal urządzają,<br>mnóstwo gości spraszają,<br>niech pan bal ten na oku mieć raczy.''<br><br>Ach, piękne życie ma dzisiaj Cichy,<br>mknie do kawiarni, pędzi na bal!<br>Więc hulaj dusza, drogi Andriusza!<br>Tak się hartuje człowiek jak stal