Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 7
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
tu o sprzęt nagrywający. Trochę czasu upłynęło, zanim Jacek przyzwyczaił się do myśli, że podgląda nas szklane oko kamery i zanim zaczęło go to nawet podniecać. Kiedy później oglądaliśmy nakręcony materiał, widać było, jak bardzo byliśmy spięci przez pierwsze pół godziny. Nerwowe szarpanie za ubrania, głupie uśmieszki na twarzach i ukradkowe spojrzenia w obiektyw raczej nas śmieszyły niż podniecały. Ale po kilkunastu minutach jakby zapomnieliśmy o obecności kamery i zajęliśmy się sobą. I wtedy zrobiło się naprawdę gorąco. Splecione w uścisku ciała, moje nogi owinięte wokół jego bioder, zarumienione policzki i błyszczące jak u rozbawionych dzieci oczy, jego silne, ciemne dłonie
tu o sprzęt nagrywający. Trochę czasu upłynęło, zanim Jacek przyzwyczaił się do myśli, że podgląda nas szklane oko kamery i zanim zaczęło go to nawet podniecać. Kiedy później oglądaliśmy nakręcony materiał, widać było, jak bardzo byliśmy spięci przez pierwsze pół godziny. Nerwowe szarpanie za ubrania, głupie uśmieszki na twarzach i ukradkowe spojrzenia w obiektyw raczej nas śmieszyły niż podniecały. Ale po kilkunastu minutach jakby zapomnieliśmy o obecności kamery i zajęliśmy się sobą. I wtedy zrobiło się naprawdę gorąco. Splecione w uścisku ciała, moje nogi owinięte wokół jego bioder, zarumienione policzki i błyszczące jak u rozbawionych dzieci oczy, jego silne, ciemne dłonie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego