ojcem trojga małych dzieci.<br>Ach, Kresko, Kreseczko - pomyślała Aurelia i poczuła się najpodlejszą ze zdrajczyń. Na myśl o Maćku także poczuła tęsknotę i wstyd. Niczego bardziej nie pragnęła, niż żeby on tu nagle wszedł i po prostu objął ją mocno, niezawodny, dobry opiekun. Żeby mogła przytulić się do niego i ukryć - przed całym smutkiem, całą grozą świata. To nie mogło oznaczać niczego innego niż - że Aurelia kocha się w Maćku, choć wie, że nie powinna.<br>Potrząsnęła głową, mamrocząc coś do siebie. Babcia rzuciła jej zdziwione spojrzenie, więc Aurelia przywołała się do porządku.<br>Ochłonęła trochę. I zaraz się przekonała, że jej początkowe