Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
Dziewczynki wołały przez okno, chodź, idziemy grać w piłkę, idziemy grać w klasy, idziemy wić wianki. A matka mówiła, dziś nie możesz, przecież widzisz, że mam klientkę, jutro pójdziesz. To jutro nigdy nie przyszło. Płakałam i robiłam, płakałam i robiłam. Sarenka, o dwa lata młodsza ode mnie, bardzo mądra dziewczynka, ulatniała się i nie można było jej znaleźć. Nigdy nie wiedzieliśmy, gdzie ona jest. Zjawiała się na chwilę i zaraz znikała, jak duch. Nic nie chciała robić w domu. Matki siostra w Działoszynie umarła, to zaadoptowaliśmy małą Gizelkę. Ja ją niańczyłam i karmiłam i tylko za mną wodziła oczyma. Miała pulchne
Dziewczynki wołały przez okno, chodź, idziemy grać w piłkę, idziemy grać w klasy, idziemy wić wianki. A matka mówiła, dziś nie możesz, przecież widzisz, że mam klientkę, jutro pójdziesz. To jutro nigdy nie przyszło. Płakałam i robiłam, płakałam i robiłam. Sarenka, o dwa lata młodsza ode mnie, bardzo mądra dziewczynka, ulatniała się i nie można było jej znaleźć. Nigdy nie wiedzieliśmy, gdzie ona jest. Zjawiała się na chwilę i zaraz znikała, jak duch. Nic nie chciała robić w domu. Matki siostra w Działoszynie umarła, to zaadoptowaliśmy małą Gizelkę. Ja ją niańczyłam i karmiłam i tylko za mną wodziła oczyma. Miała pulchne
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego