dziś dla mnie obłąkanych przedmiotów, a potem pod prysznic tuż obok w korytarzu i tam nasze dzikie ryki, pieśni. To znów na "domowe obiady" tuż obok, za rogiem ulicy Mała Pohu1anka, smaczne, choć w mieszkaniu smrodliwym, "wydawane" przez nieco obleśną wdowę. Albo na wódkę do żydowskich restauracji w zaułkach koło ulicy Niemieckiej, a takich restauracji i zaułków nigdzie poza Wilnem w tej części Europy nie było. Tylko że tutaj chwytam nitkę i czuję przerażenie, bo za nią rozwija się cały motek obrazów zbyt dotykalnych albo, przeciwnie, zbyt i zagadkowo, zatartych, obolałości ściśle prywatnych, twarzy, nazwisk. Tak czy owak, draugas, jako fizyczna