głuchy z ostatniej epoki swego życia.<br> Słusznie pisze w swej książce o Soutinie Szittiya, że Francuzi<br>niechętnie przyznają, że twórcami École de Paris byli przeważnie<br>cudzoziemcy, nie mówię o opiniach Mauclaira, dziś już wzorze, jak pisać o malarstwie nie należy (chciał on<br>strzelać do tych barbarzyńców, znieważających czyste harmonie i umiar<br>francuski), ale czujemy to również w takim krytyku jak Marx, wyczulonym<br>na własną tradycję francuską, rzetelnym znawcy malarstwa XIX wieku.<br>Reakcja to naturalna: tu nie tylko o Francję chodzi, ale o pewien typ<br>wielkiej tradycji, klasycznego umiaru i pełni, obcy gwałtownościom i<br>ekshibicjonizmowi, ujawnieniu zbyt brutalnemu żywiołów.<br> Przecie dla Ingres'a