wysyczała wściekła furia. - Powiedzcie mu, bo jak ja mówię, to on nie rozumie! Powiedzcie mu, że jak mi tu jeszcze raz stanie jak ten pień, jak zły duch, jak wyrzut sumienia, to przysięgam, że mu zrobię coś złego!<br>- Chyba już mu zrobiłaś? - zauważył uprzejmie Karolek. Janusz przyjrzał się poszkodowanemu z umiarkowanym zaciekawieniem i znów pochylił się nad rysunkiem. Głęboko rozgoryczony Lesio porzucił towarzystwo i wciąż trzymając się za szczękę, wyszedł na służbowy balkon.<br>Czas jakiś postał przy balustradzie, patrząc z góry na ulicę i przetrawiając kolejne niepowodzenie. Na balustradę świeciło słońce, cofnął się więc i usiadł w cieniu, pod ścianą, na