Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
czytał szeptem modlitwy ze spłowiałej, rozsypującej się książki. Pani Linsrumowa powtarzała jego słowa bezgłośnie, przesiewając groch w przetaku. Polek zatrzymał się na progu. Czekał. Oboje unieśli głowy, patrzyli nań długo nieruchomymi oczami. Potarł łydkę o łydkę, zebrał wierzchem dłoni krople deszczu z czoła. Pragnął, żeby zaczęli krzyczeć i wymyślać, żeby unieśli się nagłym gniewem. Lecz oni tylko patrzyli, a Dziadzi Linsrumowi drgały jakoś dziwnie siwe obwisłe wąsy, zieleniejące przy końcach. Ciężkie, żylaste jego dłonie niezdarnym i nabożnym gestem obejmowały książkę wypełnioną wielkimi literami, łatwymi do odczytania nawet dla najprostszych oczu. W przejmującej ciszy, zakłóconej tylko monotonnym bzykaniem muchy marudzącej sennie przy lampie
czytał szeptem modlitwy ze spłowiałej, rozsypującej się książki. Pani Linsrumowa powtarzała jego słowa bezgłośnie, przesiewając groch w przetaku. Polek zatrzymał się na progu. Czekał. Oboje unieśli głowy, patrzyli nań długo nieruchomymi oczami. Potarł łydkę o łydkę, zebrał wierzchem dłoni krople deszczu z czoła. Pragnął, żeby zaczęli krzyczeć i wymyślać, żeby unieśli się nagłym gniewem. Lecz oni tylko patrzyli, a Dziadzi Linsrumowi drgały jakoś dziwnie siwe obwisłe wąsy, zieleniejące przy końcach. Ciężkie, żylaste jego dłonie niezdarnym i nabożnym gestem obejmowały książkę wypełnioną wielkimi literami, łatwymi do odczytania nawet dla najprostszych oczu. W przejmującej ciszy, zakłóconej tylko monotonnym bzykaniem muchy marudzącej sennie przy lampie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego