podobnych wypadkach, ukazywała się moja niewygodna pozycja. Dla niego byłem autorem Zniewolonego umysłu, książki, którą czytał i cenił, a ja dla siebie byłem kimś zupełnie innym, autorem wierszy, jemu całkowicie nie znanych. Nie przypisuję jednak mego złego zachowania się podczas ich wizyty tej rozbieżności naszych dziedzin. Po prostu ja, gospodarz, upiłem się i zasnąłem, co ze wstydem wyznaję, i wydaje mi się, że zupełnie mimo woli zrobiłem mu przykrość. Gdyby nie jego niski wzrost, narzucający mu nadmierne ambicje, może by umiał wziąć to od dobrej strony.<br> Chyba był przede wszystkim człowiekiem dziewiętnastowiecznego pozytywizmu, którego dwa odrośla, nacjonalistyczne i socjalistyczne, przez pewien