jakby w narząd płciowy; oczarowany sobą, łaknący kultu, celebrujący publicznie niepodległy nakazom moralnym akt samorództwa. Roman ze wstrętem odwracał się od tej twarzy i rozdrażniony do ostatecznych granic, rzucał pytanie nie wiadomo do kogo skierowane: "Po coś jej dał mózg, kiedy ona i tak się nim nie posługuje, dlaczegoś ją upośledził, dlaczego zrobiłeś ją tylko samicą? A może to nie Ty? Może Cię aniołki prosiły, byś im pozwolił się zabawić, no i zmajstrowały światek, i spartaczyły go. A teraz sam jesteś w kłopocie i starasz się naprawić to, co pupilki zepsuły. I my Ci musimy w tym pomagać, milczeć, cierpieć, wierzyć