stronę idziesz?<br>- Jak zawsze w dół, w twoją stronę.<br>- No to chodźmy. Ruszyli przed siebie stromym zboczem, splamionym rudymi zaciekami mchów. Polek zdążył jeszcze dostrzec samotną postać Kękusia stojącego pośrodku drogi. Odczuł na chwilę jakiś niepokój, lecz szybko o nim zapomniał, pochłonięty koniecznością nieustannego prostowania się, co przysparzało mu trochę upragnionego wzrostu.<br>- Wiesz co, Polek... - zaczęła nagle Wisia.<br>- Czekaj, najpierw ja - wtrącił szybko. Spojrzała zdziwiona.<br>- Słucham. Polek opuścił głowę, długą chwilę zbierał odwagę.<br>- Coś ci przyniosłem.<br>- Dla mnie? Wyczuł jakąś obawę w jej głosie.<br>- Nic takiego. Ot, po prostu... I wyciągnął zza koszuli obrazek, który przez cały dzień, przykry i niełaskawy