prawdopodobne, powiedziałbym, że nikt nam tego<br>zdjęcia nie robił, a jedynie, jak to bywa ze zdjęciami, znalazło się po<br>latach między innymi zdjęciami. Sądząc jednak po wytrzeszczonych oczach<br>ojca, mógł to być gefreiter Hanke, bo przecież takimi oczami nie patrzy<br>się, kiedy ktoś nam robi zdjęcie. Sam fotograf nim pstryknie, uprzedza,<br>proszę się uśmiechnąć. A gdy się zdarzy, że zapomni, to samo przez się<br>wiadomo, że do aparatu fotograficznego należy się uśmiechnąć, bo od tej<br>krótkiej chwili nie ma już odwrotu.<br> Zwykle miał ojciec oczy łagodne, które patrzyły z jakimś wyrozumiałym<br>smutkiem, ukrytym gdzieś głęboko, na dnie, lecz zarazem tak wyraźnym