Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
je mozolnie, nizać niczym szklane koraliki na źdźbło trawy. W końcu usnął. Śnił mu się mężczyzna w lektyce. Magwer już wiedział, kogo przypominał mu tamten spotkany przypadkowo na ulicy człowiek. To był Ostry.
13. Egzekucja
Ludzkie głowy zdawały się tworzyć kobierzec, pokrywający cały plac. Bocznymi uliczkami wciąż napływali nowi widzowie, upychając tłum. Jeszcze rankiem całe niebo pokrywały chmury. Lecz wiatr przegnał je, rozpędził, wyrywając w szarym sklepieniu poszarpane szczeliny. Przez nie właśnie przedzierały się ku Rodzicielce promienie słoneczne, jasnymi snopami łącząc Ziemię z Niebem. Dachy otaczających plac domów pełne były ludzi, dziesiątki głów wychylały się z okien, dzieciaki obsiadły wszystkie drzewa
je mozolnie, nizać niczym szklane koraliki na źdźbło trawy. W końcu usnął. Śnił mu się mężczyzna w lektyce. Magwer już wiedział, kogo przypominał mu tamten spotkany przypadkowo na ulicy człowiek. To był Ostry.<br>&lt;tit&gt;13. Egzekucja&lt;/&gt;<br>Ludzkie głowy zdawały się tworzyć kobierzec, pokrywający cały plac. Bocznymi uliczkami wciąż napływali nowi widzowie, upychając tłum. Jeszcze rankiem całe niebo pokrywały chmury. Lecz wiatr przegnał je, rozpędził, wyrywając w szarym sklepieniu poszarpane szczeliny. Przez nie właśnie przedzierały się ku Rodzicielce promienie słoneczne, jasnymi snopami łącząc Ziemię z Niebem. Dachy otaczających plac domów pełne były ludzi, dziesiątki głów wychylały się z okien, dzieciaki obsiadły wszystkie drzewa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego